piątek, 1 grudnia 2017

Project life 2017 - styczeń


Mimo, że rok 2017 prawie się kończy, to ja spokojnie nadrabiam tegoroczny album, a co! Nowy format, nowe strony, świeże spojrzenie - zobaczcie jak się w tym odnalazłam.

Sentyment z jakim kończyłam pierwszy album Project Life jest nie do opisania. Tworząc grudniowe strony łapałam się na częstym przeglądaniu poprzednich miesięcy.

To pokazuje, jak ważne dla nas jest to, co było. Małe rzeczy, których doświadczyliśmy, spacery, wyjścia na kawę lub deser, czy na przykład urywki naszego prawdziwego, codziennego życia, także od drugiej, ciemnej strony.
Możemy dodać masę pięknych kart, naklejek i ozdób, ale pewnych wspomnień to nie zatrze - i bardzo dobrze! Nie wzbraniam się przed dodawaniem kart z opisami tych mniej radosnych momentów, bo są one nieodłącznym elementem naszego życia.



Ale, ale - miałam co nieco wspomnień o albumie, w którym dokumentuję ten rok!

Oczywiście wybrałam album od Family Portraits - bardzo dobrze pracowało mi się z formatem 6x8, dlatego też nie szukałam nowego nigdzie indziej. Zdecydowałam się na wybór największego rozmiaru, ponieważ już w zeszłym roku liczba robionych przeze mnie zdjęć znacząco wzrosła i nie mieściłabym się w dotychczasowej przestrzeni. 


W ubiegłorocznym albumie nie przywiązywałam wagi do pierwszej strony, jednak tym razem powstała od razu i bez większego kombinowania. Uwielbiam ją, jest dokładnie taka, jak chciałam - delikatna i przejrzysta




No dobra, pora przejść do wielgachnych rozkładówek!

Przed Wami pierwszy tydzień nowego roku: wspomnienia z Sylwestra oraz wizyta chrześniaczki i... mała retrospekcja.


Połączyłam siły zestawu 'Fresh' (który wyparł w ulubieńcach 'Currently') z kartą z nowego zestawu od Family Portraits. Dodatkowo użyłam naklejek tygodniowych i miesięcznych.




A tu już wspomniany powrót do przeszłości... 😉 Nowsze zdjęcie przykleiłam do koszulki. Powstałe w ten sposób okienko można w każdej chwili otwierać.



Czas na tydzień drugi. Wreszcie sypnęło śniegiem i ten napływ zimy zdominował rozkładówkę. Podobnie zresztą jak nowe karty autorstwa Kasi 'Antilight'. Do tego parę naklejek zarówno wypukłych, jak i transparentnych i gotowe! 






Tydzień trzeci stracił na mroźności w kolorach kart, co nie znaczy, że nie było zimno, bo było, bardzo! To były  naprawdę intensywne dni.






I ostatnia w pełni styczniowa rozkładówka. Nadal zimowo i intensywnie - pojawił się mój pierwszy post na blogu Projekt Planner, a weekend upłynął pod znakiem szkolenia i... zepsutego telefonu... 😉 Powiem Wam, że na początku nie wiedziałam jak ugryźć tę stronę pod względem kart i ułożenia, ale ostatecznie się udało
i podoba mi się efekt końcowy.



Gwoli ścisłości - to jest PĘKNIĘTY EKRAN. Coś za mocno uderzył i już 😉




Jak mi się pracowało na takich dużych stronach? Wygodnie, ale muszę się przyzwyczaić (szczególnie przy koszulkach z 12 kieszonkami) do powiększonego układu koszulki. Zupełnie inaczej (co nie znaczy, że gorzej) tworzy się w mniejszym formacie.
Stawiam na jasne i przejrzyste strony i wiecie co? Ze zdumieniem zauważyłam, że nie ma tu zbyt wielu dodatków! Kto wie, może się rozkręcę... 😉

Trzymajcie się ciepło-grudniowo i do następnego!

2 komentarze:

  1. Super Ci wyszedł styczeń! ;) Czekam na więcej stron z nowego formatu. ;))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Martushkowo , Blogger