
Luty żegna słońcem i pieruńskim mrozem, po feriach trzeba się na nowo ogarnąć, a na horyzoncie (niestety chyba jeszcze bardzo dalekim) widać wiosnę. No dobra, przyczaja się skubana, bo przy tych temperaturach to średnio wierzę, że w nagłą poprawę sytuacji 😉 Czas na moje 'tu i teraz'!
Podejmuję się napisania tego posta chociaż wiem, że nie będzie on dokładnie taki jak chciałam. Nie dlatego, że w tym miesiącu coś nie wyszło - oj nie, wyszło bardzo wiele fajnych rzeczy i to jest właśnie to. Nie o wszystkim mogę jeszcze napisać (w sumie na własne życzenie), ale za jakiś czas dam znać o co chodziło.
SŁUCHAM
Tego co mi wpadnie w ucho 😉 Aktualnie przy pisaniu tego posta towarzyszy mi dość znany kawałek w nietypowej, bo... organowej odsłonie!
CHCIAŁABYM
Poczuć się swobodnie ze swoim blogowaniem. Zdaję sobie sprawę (i nie łudzę się), że czyta mnie kilkadziesiąt (?) osób, z czego część to rodzina i wiecie co? W pewnym momencie poczułam się jak Weronika, która świetnie to opisała na początku swojego wpisu. Kiedy zaczynałam prowadzić bloga nigdy nie sądziłam, że będę mogła czuć się podobnie, a teraz trochę tak jest.
Żeby była jasność - to nie o krytykę chodzi, ale o porównywanie i rozliczanie mnie z tego, co tutaj wypisuję. Chyba wiecie co mam na myśli.
Żeby była jasność - to nie o krytykę chodzi, ale o porównywanie i rozliczanie mnie z tego, co tutaj wypisuję. Chyba wiecie co mam na myśli.
CZUJĘ SIĘ
Nieco zmęczona ciągnącym się za mną choróbskiem. Mam nadzieję, że jeszcze przed nadejściem wiosny uda mi się z tego paskudnego stanu wyjść.
JESTEM WDZIĘCZNA ZA
Za to, że mogę śpiewać. Wiem, może brzmieć banalnie, ale kiedy głos nagle zaczyna brzmieć jak zepsuty i zapchany traktor, a śpiewanie okazuje się drogą przez mękę, naprawdę warto docenić to, że można śpiewać. Szczególnie, gdy pracuje się w szkole.

CIESZĘ SIĘ
Kończy się luty, a ja już mogę odhaczyć trzy cele na ten rok! Jeden jest co prawda zapisany dosyć ogólnikowo, ale rozwinęłam go po swojemu. W czasie ferii nie próżnowałam i udało mi się pozbyć niepotrzebnych rzeczy, które zalegały u mnie latami.
Chcecie przykład?
W tym roku stuknie 7 lat od mojej matury (jestem taka stara!), a w przeróżnych papierach znalazłam próbne arkusze m. in. z matmy i polskiego - chyba spuszczę na to zasłonę milczenia 😄
Cieszę się również z rozpoczętej w lutym współpracy z Family Portraits - jestem instagramowym członkiem DT i właśnie na ich profilu wrzucam swoje inspiracje i luźniejsze posty, także zapraszam serdecznie!
UCZĘ SIĘ
Odpuszczania. Mimo tych dwóch, z pozoru dłuuuugich tygodni ferii okazało się, że... nie wyrabiam! Tak, zawsze tak jest. Będę mega produktywna, zamiotę pustynię, przeniosę góry, zdobędę Nobla... i nic!
No dobra, nie miałam aż tak ambitnych planów (chociaż zamiatanie pustyni praktykuję chyba od dwóch lat - wiecie, prokrastynacja), ale odgracanie się spowodowało siłą rzeczy jeszcze większy bajzel w domu i cóż, odpuściłam terminowe wrzucenie planowanego posta. Zresztą pisałam w nim o moich próbach publikacji.
No dobra, nie miałam aż tak ambitnych planów (chociaż zamiatanie pustyni praktykuję chyba od dwóch lat - wiecie, prokrastynacja), ale odgracanie się spowodowało siłą rzeczy jeszcze większy bajzel w domu i cóż, odpuściłam terminowe wrzucenie planowanego posta. Zresztą pisałam w nim o moich próbach publikacji.

CZYTAM
Tradycyjnie, od chyba trzech miesięcy 'Miej umiar', ale nie przeszkadza mi to, bo książka jest naprawdę przyjemna w odbiorze i dobrze się ją przyswaja.
Poza tym, czaję się od jakiegoś czasu na książkę 'Kierunek freelance'. Bycie freelancerem, czyli pracowanie na własnych zasadach, często jest owiane tajemnicą i wieloma mitami. Dlatego dobrze, że powstają kolejne książki o takiej tematyce, będące zarówno zbiorem treściwych informacji dla kogoś, kto chce zacząć pracować w ten sposób lub po prostu dla osób, które mają często mylne wyobrażenia co do freelancingu.W swojej biblioteczce mam już książkę Agnieszki Skupieńskiej 'Zostań freelancerem: praca zdalna od A do Z' i jest to jedna z moich ulubionych lektur. Warto pokazywać, czym tak naprawdę jest freelance.
Jakie jest Wasze zdanie na temat pracy zdalnej, na swoim? Może ona zapewnić poczucie bezpieczeństwa, czy wręcz przeciwnie - etat gwarantuje stabilność? Dajcie znać!
Druga książka, którą zdążyłam przewertować pośpiesznie, ale myślę, że jeszcze do niej wrócę, to 'Toksyczni ludzie'. Wszyscy mamy do czynienia z takimi ludźmi - w pracy, w sąsiedztwie, w związku... Autor zwraca uwagę na różne typy osób, przez które czujemy się po prostu źle.
Myślę, że ta książka może być pomocna nie tylko przy 'diagnozowaniu' społeczeństwa, w którym żyjemy, ale i nas samych. Jednak w tym drugim przypadku konieczna jest pokora, by po przeanalizowaniu swojego zachowania dostrzec w sobie problem, przez który możemy być dla naszych bliskich i współpracowników 'toksyczni'.

OGLĄDAM
Ech, nie wiem, czy ktokolwiek się jeszcze spodziewa tutaj jakichś serialowo-filmowych ekscesów, bo jak podkreślałam wiele razy prawie nic nie oglądam 😄
Jeśli mam obejrzeć serial po raz pierwszy (a nie po raz n-ty te same ulubione odcinki), to nie mogę w międzyczasie tworzyć nowych stron w albumie, scrapować, czy robić innych mniej lub bardziej pasjonujących rzeczy.
Ja muszę siedzieć i oglądać.
Bo inaczej jedyne co mogę powiedzieć o projekcji to to, że... była. I tyle - w tym wypadku nie mam podzielności uwagi. Zresztą u mnie wszelkie próby oglądania seriali kończą się na kilku odcinkach. Teraz 'testuję' drugi w tym roku serial - ciekawe, czy dobrnę chociaż do połowy sezonu... 😉
Są jednak treści, które oglądam z zainteresowaniem. To instastories. Czasem mniej lub bardziej wartościowe, ale dostępne zaraz po odpaleniu instagrama, więc chyba też w tym tkwi tajemnica oglądalności.
CZEKAM NA
W tym momencie najbardziej na wiosnę i słońce - tylko i aż tyle 😊
Ech, nie wiem, czy ktokolwiek się jeszcze spodziewa tutaj jakichś serialowo-filmowych ekscesów, bo jak podkreślałam wiele razy prawie nic nie oglądam 😄
Jeśli mam obejrzeć serial po raz pierwszy (a nie po raz n-ty te same ulubione odcinki), to nie mogę w międzyczasie tworzyć nowych stron w albumie, scrapować, czy robić innych mniej lub bardziej pasjonujących rzeczy.
Ja muszę siedzieć i oglądać.
Bo inaczej jedyne co mogę powiedzieć o projekcji to to, że... była. I tyle - w tym wypadku nie mam podzielności uwagi. Zresztą u mnie wszelkie próby oglądania seriali kończą się na kilku odcinkach. Teraz 'testuję' drugi w tym roku serial - ciekawe, czy dobrnę chociaż do połowy sezonu... 😉
Są jednak treści, które oglądam z zainteresowaniem. To instastories. Czasem mniej lub bardziej wartościowe, ale dostępne zaraz po odpaleniu instagrama, więc chyba też w tym tkwi tajemnica oglądalności.
CZEKAM NA
W tym momencie najbardziej na wiosnę i słońce - tylko i aż tyle 😊
Trzymajcie się i udanego marca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz