środa, 28 marca 2018

Tu i teraz - marzec 2018


Pierwszy kwartał roku minął mi zadziwiająco szybko. Co chyba nikogo już nie dziwi, bo często zwracam uwagę na upływający czas. 
Wiecie kiedy to najbardziej odczułam? Kiedy czas do obserwacji
w ramach mojego awansu zawodowego z trzech tygodni skurczył się do dwóch dni.
A ja tylko mrugnęłam okiem!
I jakoś przeżyłam te trzy tygodnie, ale wiecie - prokrastynacja to moja niepisana siostra bliźniaczka i chyba tylko ja z nią jestem w stanie wytrzymać. Nie zawsze.

No dobra, poza przeżyciem trzech tygodni do godziny '0', przeżyłam też cały marzec i właściwie to był kolejny pracowity, męczący, ale
i fajny miesiąc.
Dlatego czas na małe podsumowanie!


SŁUCHAM
W pierwszym poście z tej serii napisałam, że jako muzyk ciągle czegoś słucham i w sumie będzie łatwo. Otóż nie jest! 😉 Moje słuchanie muzyki często oznacza męczenie jednego kawałka w kółko aż do zmiany nastroju. Ups! A jak już zmienię co nieco, to najczęściej wchodzę w nastrój sakralny i słucham takich pięknych, aczkolwiek dla niektórych z Was dziwnych rzeczy jak Exultet.
Takie spokojne i powtarzalne pochody melodyczne sprzed wielu wieków są dla mnie czymś niezwykłym. Także moja praca magisterska była silnie związana z chorałem gregoriańskim - taki już ze mnie dziwny przypadek 
😉

Przy okazji przypomina mi się co jakiś czas, że kiedyś chciałam napisać post o swoich ulubionych kompozycjach chóralnych, ale ciągle mnie coś powstrzymuje przed napisaniem go... 

Może pomożecie jakimś słowem zachęty?


CHCIAŁABYM
Od jakiegoś czasu brakuje mi chęci do internetowego działania. Mam chyba jakieś przesilenie zimowo-wiosenne. Chciałabym wrócić do częstszych publikacji na blogu i odzyskać chęć do robienia minisesji na swoje social mediowe potrzeby. Przez kilka tygodni nie miałam też za bardzo okazji działać w moim albumie, a marzy mi się ruszenie dalej i zmniejszenie zaległości z zeszłego roku.


CZUJĘ SIĘ
Ciągłe wahania pogody, która jakoś nie może się zdecydować na zmianę na wiosenną, skutkują zmęczeniem zimnem i kolejnym przeziębieniem. Niech już będzie ciepło, co?



JESTEM WDZIĘCZNA ZA
Cóż, z tym jest trochę jak ze słuchaniem - niby łatwo, ale powtarzalnie. Mimo trudności, dostrzegam, jak wiele dobra przynoszą mi zmiany, które się dokonały jesienią. Jakby nie patrzeć rozwijam się - pomału, ale jednak! Rzeczy, które przerażały mnie jeszcze pół roku temu, teraz są przeze mnie często wyczekiwane i sprawiają, że czuję się dobrze tu, gdzie jestem.
Dobrze, że są wokół mnie ludzie, dzięki którym możemy wspólnie tworzyć coś zarówno ad maiorem Dei gloriam, jak i również dla rozwoju dzieci. 


CIESZĘ SIĘ
Wspomniałam na początku o obserwacji, która jest jednym
z obowiązkowych punktów w awansie zawodowym nauczyciela. Cieszę się, że przebiegła w przyjaznej atmosferze i wypadła bardzo dobrze 😊 



CZYTAM
Przyznam, że ciągle to samo! Tym razem jednak do 'Miej umiar' dołączył blog Agnieszki Life Managerki. Podoba mi się, to co robi oraz jej podejście do życia. 


CZEKAM NA
Pogoda ciągle daje się nam wszystkim we znaki i kiedy już myślę, że wreszcie będzie można przerzucić się lżejszą kurtkę, to za chwilę znów robi się zimno. Czekam na wiosnę i chwilę wolnego podczas przerwy świątecznej. Chociaż, kiedy jest się organistką, to trochę trudne, skoro ten czas spędza się w kościele, ale lubię to!



Jestem ciekawa jak Wam minął marzec! Nastawialiście się na totalną wiosnę, czy byliście sceptyczni? No i ciekawe, czy dopadło Was wiosenne przesilenie? 

Wesołych i dobrych Świąt!

4 komentarze:

  1. Ciekawy post, przybliżyłabyś mi bardziej ideę tego typu wpisów, jestem nowa na Twoim blogu :) To coś jakby trening uważności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, można tak powiedzieć. Idea tych postów nie pochodzi co prawda ode mnie, ale od Kasi z bloga worqshop.pl. Spodobała mi się na tyle, że spróbowałam, czy zaskoczy i u mnie :)

      Usuń

Copyright © 2016 Martushkowo , Blogger