sobota, 29 września 2018

Tu i teraz - wrzesień

Tu i teraz - wrzesień

Kiedy zbliża się wrzesień, w wielu miejscach w sieci można wyczytać, jaki to świetny czas - na planowanie, na realizację odkładanych od początku roku postanowień itd. Dla wielu osób wrzesień to nowy start, czysta karta.

A dla mnie? To po prostu kolejny miesiąc. 


Choćbyście mnie torturowali, nie pamiętam jak to było z wrześniem. Wiem tylko, że miałam trochę więcej chęci do nauki, ale umówmy się - większość tak ma. Potem ten miesiąc był przedłużeniem i tak już długich wakacji podczas studiów. Teraz, wyznacza mi czas powrotu do szkoły od nauczycielskiej strony. 

Piszę o tym, bo z wrześniem wiążą się nieraz ogromne pokłady nadziei i gigantyczne oczekiwania. U mnie tego nie było. Liczyłam, że będę dalej cieszyć się życiem, tak jak w wakacje. Oczywiście rzeczywistość zweryfikowała moje plany - wróciłam do pracy, rozpoczęliśmy próby chóru i - jakby tego było mało - dołożyłam sobie jeszcze do tego ćwiczenia. Tak! Zapisałam się na ćwiczenia rozciągające, że tak to ujmę. Niektórzy z Was mogą się domyślać o co chodzi, ale póki co nie chcę wprost o tym mówić. 

To wszystko może nie wymęczyło mnie totalnie, ale kazało przeorganizować swoje dni. Nadal uczę się swojego planu zajęć, funkcjonowania szkoły, którego doświadczam teraz pełnoprawnie jako nauczycielka muzyki. Nie przestawiłam się jeszcze do końca na tryb 'koniec wakacji, bierz się do roboty leniwa buło', dlatego jest to coś, nad czym muszę pracować. Inną taką rzeczą jest odpuszczanie. Nie mówię tu jednak o takim dotyczącym nadmiaru obowiązków, czy nakładanych na siebie zadań. 

Chodzi mi o odpuszczanie w relacjach międzyludzkich. Bo kiedy za bardzo się przejmuję, myślę, analizuję lub przeciwnie - stwierdzam 'niech się dzieje co chce', to odbija się to na mnie mocno. Wszystko to kumuluje mi się w sercu, a są dni, kiedy moja wrażliwość się przeciw temu buntuje i wszystko odbieram ze zdwojoną siłą. I wtedy już nie wiem, co jest prawdą, a co nie. 
Takie wahania nastrojów sprawiają, że często czuję się rozbita między te wszystkie myśli. Zdecydowanie przydałaby mi się myślodsiewnia, której używał Dumbledore...

Byłabym jednak niewdzięcznicą, gdybym nie doceniła tego, co mam teraz w porównaniu z tym co było. W ostatecznym rozrachunku to,
z czym się teraz borykam może przerodzić się w coś fajnego. To, co zostawiłam za sobą szło by tylko w złą stronę i niszczyło mnie na każdej płaszczyźnie... 


I właśnie to jest niezwykle ważne - dostrzeganie dobra w miejscu potencjalnej życiowej kupy. Umiejętność zaakceptowania siebie,
o której niedawno pisałam na fanpage'u, z dobrymi i gorszymi momentami jest czymś, co we mnie ostatnio mocniej dojrzewa. Kilka dni temu miałam właśnie taki dół - przyszedł momentalnie
i poprzestawiał moje względnie uporządkowane wnętrze... Pomogło mi spojrzenie na to, jak jest teraz w porównaniu z tym, co było. 


Czasem chwilowy zmierzch może wydawać się najczarniejszą nocą, ale istnieje szansa, że szybko zmieni się w świt i początek nowego, pełnego dobra dnia. 

Wiem, wiem, zrobiło się trochę filozoficznie, jednak takie rzeczy są dla mnie ważne. Widzę coraz bardziej, że staram się żyć świadomie
i nie bać życia! Nawet jeśli pewne sytuacje całkowicie mnie zaskakują, a we mnie odzywają się dwa różne głosy, to takie jest właśnie życie. Uczymy się na błędach i niespodziewanych sytuacjach. Często właśnie te spontaniczne wydarzenia są dla nas najcenniejszą pamiątką i stanowią najlepsze wspomnienia. 




Dobra, pora wrócić do 'przyziemnych' spraw! 

Wrzesień przyniósł nową energię do czytania i choć osłabła trochę
w trakcie, to nie tracę nadziei, że dwie książki, których jestem bardzo ciekawa przeczytam w większości w październiku. Trzymajcie kciuki, by tak się stało!


W czasie kiedy nie czytałam, ale krzątałam się wokół swoich spraw, towarzyszyła mi oczywiście muzyka i fajne vlogi z podróży Agnieszki. Zasłuchałam się na kilka dni w duecie wiolonczelowym
i męczyłam tym zarówno moją mamę, jak i sąsiadów za ścianą. Poza tym grała u mnie też moja
chóralna playlista, którą podlinkowałam Wam w czerwcowym 'tu i teraz'. Wróciłam na chwilę do tego posta
i nie mogę uwierzyć jak wiele się pozmieniało we mnie! To niby 'tylko' trzy miesiące, a różnica jest ogromna...


Co do zmian - w wakacje z racji morderczych niekiedy upałów częściej ubierałam spódniczki. Powiem Wam, że tak mi się to spodobało, że od końca sierpnia nie noszę spodni! Królują sukienki
i spódniczki
, które pokochałam za +100 do poczucia kobiecości oraz za dodanie mi pewności siebie. 

I wiecie co?
Póki co nie wracam do spodni! 😊

Zwłaszcza, że taki strój nie ogranicza - spacer, droga na ćwiczenia, praca - da się! 

Co do jesiennych spacerów, to cieszę się, że udaje mi się takie odbywać - zarówno samej, jak i z kimś. Krótkie lub dłuższe, nie ma znaczenia. Ważne, że są i w ich trakcie mogę spędzać czas z drugą osobą lub patrzeć na zmieniające się z dnia na dzień drzewa. Chcę ich więcej - oby pogoda na to pozwalała jak najdłużej...

Mam też nadzieję, że pogoda będzie sprzyjała podczas mojego wyjazdu do Krakowa na imprezę craftową 'Art&craft'. Liczę, że uda mi się pojechać i nic mi w tym nie przeszkodzi! A już za tydzień,
6 października w Poznaniu odbędzie się Ogólnopolskie Craft Party, na które oczywiście również się wybieram, jakże by inaczej! Czekam na ten kreatywny październik!



A jak Wam minął wrzesień? Spróbowaliście czegoś nowego, zrealizowaliście jakieś małe założenia? Dajcie znać!



piątek, 21 września 2018

Rajska jabłoń na ślub

Rajska jabłoń na ślub

Sezon na śluby powoli dobiega końca, ale będę jeszcze miała Wam coś do pokazania w tym temacie, więc nieco go tutaj przedłużę.

Dziś przed Wami box, w którym po raz pierwszy użyłam wyciętego z arkusza wianka. Mimo mojej miłości do drobnych rzeczy, jakoś nie miałam siły, by wycinać wcześniej takie rzeczy, a wyszło całkiem fajnie! Do tego machnęłam napis i już!
Całe pudełko zdobi kolekcja 'Rajska jabłoń' Galerii Papieru, do której początkowo nie byłam przekonana, ale kupiłam kilka arkuszy na próbę i mnie oczarowały!

Łapcie szczegóły i wybaczcie nienajlepsze tym razem zdjęcia:






Do przeczytania w czwartek z wrześniowym 'tu i teraz'!


piątek, 14 września 2018

W dorosłość z bukietem kwiatów

W dorosłość z bukietem kwiatów

Witajcie w ten jesienny piątek. W Poznaniu zrobiło się szaro i deszczowo, ale lubię ten czas. Wprowadza trochę melancholii do życia, a to też jest potrzebne.

Jeżeli o tym mowa, to urodziny również mogą być takim czasem przemyśleń, podsumowań itd. Szczególnie, jeśli jest to osiemnastka. Kartka we fioletach i szarościach powstała dla tej samej osoby, co energetyczny box, jednak musicie przyznać, że obie prace różnią się od siebie dość mocno 😉

Zobaczcie sami:







Trzymajcie się, korzystajcie z uroków września i do następnego!
Być może napiszę coś o ciuchach (tak, ja!) 😊

czwartek, 6 września 2018

Pudełko na chrzest z wózeczkiem

Pudełko na chrzest z wózeczkiem

Witam wrzesień i wracam do exploding boxów! 😉 Kolejne pudełko wykonałam na chrzest chłopca. Tym razem jednak nieco zmodyfikowałam wnętrze, dodając inny kształt papieru na ściankach. Jakoś ciekawiej się zrobiło, więc muszę częściej tak kombinować! Dodatkowo te malutkie kwiatuszki wokół, no i oczywiście wózeczek... Ach, mam słabość do takich miniaturowych rzeczy 😊

Zobaczcie co mi wyszło:












Na dziś to tyle, a w kolejnym poście wrócimy do ślubnych klimatów!


Copyright © 2016 Martushkowo , Blogger