sobota, 30 grudnia 2017
środa, 27 grudnia 2017
Grudziennik 2017 - czyli jak podeszłam do tematu grudniownika
Tyle czekania, odliczania, przygotowań, a tu już, po Świętach! Wiecie, kiedy to najbardziej odczułam? Dosłownie kilka minut po północy, gdy w radio usłyszałam fragment "Jeziora łabędziego", a chwilę wcześniej z głośników płynęła "Kolęda dla nieobecnych", która według mnie jest bezkonkurencyjnie wyciskaczem łez numer jeden i to już od wielu lat.
Dla mnie jednak Święta się nie skończyły - śpiewamy kolędy, koncertujemy, a dla katolików cały czas trwa oktawa Bożego Narodzenia.
Warto zatrzymać w sobie jeszcze ten wyjątkowy czas nawet, jeśli trzeba wrócić do swoich codziennych obowiązków. W przeciwnym razie, równie dobrze można by wyrzucić choinkę od razu po Świętach.
Przez radiowy element zaskoczenia nieco zboczyłam z tematu tego posta, a jest nim oczywiście mój grudziennik! Oczywiście ta nazwa może Was dziwić, bo w internecie jest mnóstwo inspiracji do grudniownika. A grudziennik? Cóż, wrzuciłam tę nazwę w wyszukiwarkę i muszę stwierdzić, że jestem w doborowym towarzystwie... grudnika 😊
Ale właściwie co to za różnica: grudniownik, czy grudziennik? Z pozoru żadna, jednak dla mnie było to na tyle istotne, że po raz drugi wybrałam tę mniej popularną formę (pierwsze podejście znajdziecie tutaj).
Grudniownik z założenia to album, w którym dokumentujemy wspomnienia od 1 do 24 (25) grudnia. Forma może być dowolna - jak najbardziej na miejscu jest tutaj wklejanie zdjęć, biletów, ulotek, przepisów, czyli tego wszystkiego, co współtworzy przedświąteczną atmosferę.
W zeszłym roku (który był dla mnie rokiem poznawania scrapbookingu w tej zwykłej i kieszonkowej formie) uznałam, że nie będę robić typowego albumu grudniowego.
Powód? Nie przekonywało mnie dublowanie zdjęć z normalnym albumem project life, dlatego postanowiłam przemycić do niego dużo świątecznego klimatu. W tym celu ograniczyłam liczbę kolorów do minimum, a efekt już Wam pokazywałam.
Po tych rozważaniech zdecydowałam, że zrobię grudziennik. Jest to modyfikacja pierwotnej nazwy, lepiej określająca moją ideę codziennych zapisków. Jestem z nią mocno związana, aczkolwiek nie chcę przypisywać sobie jej utworzenia, bo może to nie ja wyskoczyłam z nią pierwsza, jak Filip z konopii.
Miałam zagwozdkę, jak w tym roku poprowadzić grudziennik. Wiedziałam, że w plannerze już go nie upchnę, bo mimo większego formatu, mam w nim też więcej notatek i zwyczajnie bym go nie dopięła. Koniec końców, po zakupie białego pisaka/cienkopisu zdecydowałam, że będę działać w malutkim albumie od Family Portraits. Jest przeuroczy i idealny także do innych projektów. Mam jeden w zanadrzu, może za 10 lat wykombinuję co z nim zrobić 😃
Konsekwentnie trzymałam się bieli, czerni, złota i papieru craftowego, Każda strona powstawała osobno danego dnia. Zachwycona możliwościami białego pisadła dodawałam czasem jakieś drobne rysunki do zapisków.
Nie przedłużając zbytnio, zostawiam Was ze zdjęciami wybranych stron.
Mam nadzieję, że wytrwaliście? Nie ma tu tak wielu zdjęć, jak w mini albumie dla mojej chrześniaczki, ale i tak trochę się ich nazbierało.
Prócz albumu wykorzystałam również:
- białe i złote naklejki transparentne
- biały (duuuży) i złoty (mniejszy) alfabet
- całą masę innych przydasi, które już miałam w domu.
Moim największym zakupem tutaj, były złote serwetki oraz czarne i craftowe kartki, nieźle co? 😉
Może tego nie widać, ale świetnie się bawiłam przy tegorocznym grudzienniku i jestem pewna, że będzie stanowić świetną pamiątkę za kilka lat.
Co sądzicie o tego typu 'tworach', zwłaszcza w najbardziej zagonionym miesiącu w roku? Jestem ciekawa Waszej opinii.
A może sami tworzycie grudniowniki? Chętnie podejrzę Wasze prace! 😊
piątek, 15 grudnia 2017
Wzorzysty ślub
Dawno nie było żadnej kartki u mnie, prawda? Jakoś tak wyszło,
a dodatkowo zaczęłam wreszcie dokumentować ten rok w nowym albumie Project Life i nadganiam!
a dodatkowo zaczęłam wreszcie dokumentować ten rok w nowym albumie Project Life i nadganiam!
Dzisiejsza kartka, to połączenie dwóch pasji Państwa Młodych. Ona - muzyk, on - informatyk i zapalony gracz komputerowy. Muzyczny motyw, to dla mnie nic nowego, ale jak ugryźć to komputerowe zamiłowanie?
Szukałam, szukałam i jest!
Szukałam, szukałam i jest!
I tak powstał elegancki w kolorach, ale nieco zakręcony przez wzory komplet.
Szczegóły:
I to tyle na dziś. Uciekam do przedświątecznych porządków i do przeczytania niebawem! 😊