piątek, 20 października 2017

Project Life w listopadzie

 
Po dokładnie 3 miesiącach (naprawdę?!) mam gotowy kolejny miesiąc w albumie! Koniec (roku) jest już bliski, więc grudzień pewnie niedługo też tu się pojawi.

Po publikacji październikowych stron, mój album przeszedł w taki mały sen zimowy. Były tam pojedyncze drobiazgi, które wiązały się z listopadem, ale nic poza tym.


Na szczęście pod koniec września miałam okazję być na Ogólnopolskim Craft Party, gdzie pogadałam trochę z jedną z moich guru albumowych - Mirą i obejrzałyśmy swoje albumy, co było dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Czuć różnicę między albumem oglądanym na ekranie komputera, a tym samym "macanym" na żywo 😉

Zaraz po tej scrapowej imprezie mocno mnie natchnęło i tak udało mi się obrobić, wywołać i poukładać w albumie zdjęcia, do których początkowo podchodziłam jak pies do jeża.

Bo wiecie, przeglądając te zdjęcia myślałam, że jakoś chyba będzie ciężko je wrzucić w album i sensownie "ozdobić".
A wyszło tak, że to mój ulubiony miesiąc w albumie!




No to co, oglądamy? 😊

 
Pierwszy tydzień listopada był nieco zwariowany. Pogoda się zmienia, ja dostaję pracę (!), a w weekend śpiewamy z chórem z balkonu poznańskiego Ratusza Hymn w ramach widowiska historycznego. Stąd zachowany kotylion, a bilet z mojej podróży na rozmowę kwalifikacyjną.
 
Karta tytułowa to połączenie kolekcji cinnamon nightabstract. Do tego jeszcze tytuł wyklejony moimi ulubionymi, puchatymi literkami i gotowe!
 




Kolejny tydzień składał się głównie z rogali 😉 Także i tu "przemyciłam" mały drobiazg, jakim jest serwetka (czysta ofkors!) z Dobrej Kawiarni. Zdjęcia w towarzystwie kubeczka oraz świetnie nadającego się na karty papieru stworzyły smakowitą rozkładówkę 😉





A tu zwieńczenie rogalowego tygodnia! Dla Poznaniaków (czyli jakby nie patrzeć dla mnie również) 11 listopada nie oznacza wyłącznie świętowania odzyskanej niepodległości, ale również imienin ulicy św. Marcin. Kto nie był - zapraszam!

Kto by pomyślał, że dwa letnie zestawy tak świetnie się tu sprawdzą: 1, 2. Miałam też nagły niedosyt dużych kart tytułowych, dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce i ostemplowałam maleńkimi tuszami białe karty bazowe. Zarówno kolorowe, jak i białe nowości naklejkowe również znalazły tu swoje miejsce. Podobnie jak wcześniej wykorzystałam też półkoszulki.







Przyszedł czas na jedną z moich ulubionych rozkładówek tego miesiąca! Nie przez wspomnienia (z tego powodu prawie wszystkie są ulubione), ale kolory 😊 Kto mnie zna, ten wie, że lubię fiolet (no błagam, wystarczy zerknąć na blogową paletę kolorów!), dlatego tak bardzo lubię te strony. A co się działo? Zjazd na podyplomówce i pierwsze mandarynki

Kiedy zdecydowałam się na kartę z kolekcji boho oraz wykorzystanie pasujących do niej naklejek, co chwilę łapałam się na tym, że myślę o lecie. Taki to wpływ tej kolekcji na człowieka 😉 Naklejki świetnie sprawdzają się też w plannerze, ale o tym niedługo się pewnie przekonacie.




No i dobrnęliśmy do ostatniej, ale zarazem ulubionej rozkładówki! Witam nią słońce w pochmurny dzień 😉 Ten tydzień to prawdziwy misz-masz: powoli panosząca się świąteczna atmosfera, urodziny kumpla oraz przygotowywanie zajęć do pracy podczas jazdy pociągiem.

 
 
 
 
Cieszę się z tego napływu weny, który pozwolił mi szybko ogarnąć albumowo listopad. Na ostatnim zdjęciu możecie podejrzeć jaki mój album jest grubiutki!


Jak widzicie jakoś działam mimo zaległości. Może sami je macie? Do przeczytania niebawem!
 
 

4 komentarze:

  1. Bardzo fajne strony, takie czyste, przejrzyste, a jednocześnie wystarczająco ozdobne, żeby cieszyć oko. Super, że tak zbierasz te okruszki codzienności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Listopad jest z reguły dość ponury, dlatego mimo, że staram się prowadzić jasny album, chciałam by był jeszcze lżejszy niż zwykle :)
      Polecam, ta forma zbierania wspomnień jest naprawdę świetna :)

      Usuń
  2. Wspaniałe strony! ;) Podziwiam każdą z osobna. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Martushkowo , Blogger