sobota, 30 grudnia 2017

Podsumowanie 2017 + ulubieńcy


Stało się. Kończy się rok 2017. Nie powiem, czy to dobrze lub źle, czy był za krótki lub za długi. Mogę za to powiedzieć Wam, że był naprawdę ciekawy, ale rozwinę to wszystko w dalszej części tego podsumowania.
Po listopadowym 'tu i teraz' zaczęłam myśleć tak konkretnie o podsumowaniu roku. Wcześniej były to luźne myśli, które teraz chciałam zebrać w tym poście. Stwierdziłam, że pisanie grudniowego 'tu i teraz' nie ma za bardzo sensu, bo istniało spore prawdopodobieństwo, że byłby to najnudniejszy post w całej (krótkiej) historii tej serii na moim blogu, więc... odpuściłam.
Dlatego zamiast grudniowych, pachnących piernikami haseł, mam dla Was podsumowanie całego roku. 


To były niesamowite miesiące z różnych powodów. Tych lepszych i gorszych, których co prawda było mniej, ale dotknęły mnie osobiście i nie było mi z nimi lekko. Nie wszystko, co było zaplanowane się wydarzyło, a szkoda bo były (i nadal są) to bardzo ważne dla mnie 'projekty'. 

Patrząc na to co robię tu, na blogu, fanpage'u, czy instagramie można powiedzieć: "co takiego niby się działo? Zrobiła trochę kartek, wrzucała tu ten swój album z koszulkami i w ogóle, to dlaczego niby było tak niesamowicie?"
Jasne, każdy ma swój cel, wizję sukcesu, blogowania, czy udanego roku. Nie udzieliłam wywiadu do żadnej gazety, nie miałam prelekcji przed tysiącami ludzi, nie zarobiłam dużej sumy pieniędzy.
Jeżeli miałabym podsumować ten rok jednym zdaniem, to wyszło by mi coś takiego:

Działałam w sposób bardziej świadomy, kreatywny i mimo wielu zmian, dałam radę.


To dla mnie jest dowód na to, że ten rok był super! Prawie zawsze działałam w zgodzie ze sobą, choć często musiałam wychodzić ze swojej strefy komfortu i nie zawsze było to łatwe. Miało to miejsce najczęściej w kwestiach muzycznych związanych z moim fachem organistki (tak, grywam sobie regularnie na organach, a w zanadrzu mam jeszcze sporo ciekawostek, o których pisałam w swoim urodzinowym poście). 

Na szczęście teraz w kwestii zawodowej jestem po prostu spokojna, ale również trochę zaskoczona tym, jak przy tempie zmian wszystko się ułożyło, mimo że jeszcze czasami pobrzmiewa echo tego, co było i czuję ogromny sentyment.
Gdyby ktoś powiedział mi o nich rok temu, popukałabym się znacząco w czoło. 
Jak widać można zmienić swoje nastawienie i sprostać temu, co przynosi nam życie, choć nie zawsze jest to takie proste.



W tym momencie wrócę na chwilę do stycznia, kiedy to postanowiłam wybrać sobie słowo, które miało mnie przez te dwanaście miesięcy prowadzić. Po raz pierwszy z tą ideą spotkałam się już w 2016 roku na blogu Projekt Planner. Swoje słowo na 2017 wybrałam po analizie jego poprzednika. Był to dla mnie rok, kiedy regularnie pisałam, rozwijałam się, czego zwieńczeniem było spełnienie się mojego małego marzenia, czyli dołączenie do DT Projekt Planner. 

Dostrzegłam wtedy, jak wiele zrobiłam, by to osiągnąć: regularne blogowanie, udoskonalanie fotografii komórkowej, która do teraz pozwala mi egzystować w internetowym świecie z powodu braku zwykłego aparatu.
Patrząc na to wszystko, słowem (i zarazem celem) na kończący się już rok był: ROZWÓJ. Chciałam to kontynuować i mogę Wam dziś powiedzieć, że się udało, choć w pierwszych tygodniach wątpiłam, czy coś z tego będzie. 
Kolejne miesiące pokazywały mi stopniowo, że owszem, ten cały rozwój ma u mnie rację bytu, wystarczy tylko nie naciskać i nie wymuszać od siebie pewnych rzeczy.


BLOG

Udało mi się odhaczyć wszystkie małe blogowe cele - zmieniłam szablon, usystematyzowałam liczbę postów (które i tak już od ponad roku planuję), dodałam posty bardziej lifestyle'owe. Te wszystkie rzeczy wypisałam sobie w plannerze w ramach burzy mózgów na początku roku i powoli realizowałam. Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy pewnego dnia otworzyłam przypadkowo listę i odkryłam, że wszystko z tej blogowej mapy myśli już zrobiłam! 😊
Cieszę się również, że moje profile społecznościowe na facebooku i instagramie mają jako taki wygląd i cały czas nad nimi pracuję. Nie wykorzystuję mniej lub bardziej świadomie ich pełnych możliwości, bo niektóre funkcje nie zawsze są mi potrzebne, ale czuję się tam mniej obco niż na początku. 


KREATYWNE DZIAŁANIA

Jeżeli mowa o scrapbookingu i innych kreatywnych projektach, to jest tu tego więcej. 
Ja już taka jestem, że czasem mówię, że coś mi się podoba, ale... no właśnie - coś jest ciekawe, ale nie dla mnie. Tak było z albumem Project Life, w który koniec końców się wciągnęłam i teraz aktualnie jestem w połowie marca (ciiii! nieważne zaległości, tylko wspomnienia!), czy z kaligrafią nowoczesną, odkrytą na instagramie Zenji. Podpatrywałam ją jak pisze i w kwietniu zamówiłam swoje pierwsze brushpeny i zeszyt do ćwiczenia. Bardzo lubię swoje pismo (chyba, że się śpieszę, wtedy klnę na nie porządnie), ale gdzie ja tam bym miała pisać takie ładne ozdobne litery - no cóż, zaskoczyłam się bardzo pozytywnie i dziś wykorzystuję takie kaligrafowane litery przy kartkach, czy innych projektach. 



W tym roku spróbowałam również malowania akwarelami, które kupiłam w Tigerze, podczas pierwszego wyjazdu nad morze. Są małe, poręczne i idealne na odstresowanie się. Towarzyszyły mi podczas moich morskich wojaży i dzięki nim (i mojej Mamie, która dba o to, bym się nie nudziła) powstały zaproszenia na jedną z poznańskich gali. 



Największym i najważniejszym projektem tego roku, który miałam przyjemność tworzyć, był kurs na proste kartki świąteczne. Jest dostępny na platformie warsztatowej Family Portraits. Jego przygotowanie zajęło mi trochę czas (zwłaszcza robienie zdjęć). Po raz pierwszy przygotowywałam coś tak dużego i ważnego, więc miałam lekki stresik, czy wszystko się uda, ale wyszło! Bardzo dziękuję raz jeszcze Mirze i Pawłowi za zaufanie, którym mnie obdarzyli, bo rok temu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek stworzę coś takiego 💗




 

ULUBIEŃCY:

Zebrałam w jedno miejsce osoby, ale i rzeczy, które zostały moimi ulubieńcami w 2017 roku.

Ulubione blogerki: 

  • Ola Budzyńska - dla mnie kobieta torpeda! Na dobre odkryłam ją jakoś w połowie roku, choć wcześniej już o niej słyszałam. Poniedziałkowe kawy (nawet jeżeli oglądam je wieczorem) wywołują niejeden uśmiech na twarzy, a webinary są potężną dawką wiedzy. Ola pokazuje, jak żyć tak, by mieć czas nie tylko na obowiązki, ale i na przyjemności.
     
  • Kasia (worqshop.pl) - inspiruje mnie już prawie dwa lata. Oczywiście nie jest tak, że każde jej słowo, czy wpis łykam od razu, niektóre rzeczy albo przychodzą do mnie z czasem (capsule wordrobe - będzie o tym za chwilę) albo nie trafiają wcale (bullet journal). Uważam jednak, że Kasia jest bardzo inspirującą osobą, która pokazuje, jak żyć kreatywnie i po swojemu.
  • Agnieszka (lifemanagerka.pl) - śledzę ją od niedawna, przede wszystkim na instagramie i bardzo podoba mi się jej świadomy styl życia. Warto ją poznać, nawet jeżeli nie wszystko czym się zajmuje do nas przemawia. 




Ulubione książki:

Cóż, ten temat jest trochę trudny, bo w tym roku przeczytałam tyle co nic! W sierpniu moja blokada czytelnicza trochę odpuściła i zaczęłam na nowo czytać. To nie jest tak, że nie mam żadnych ciekawych książek, bo jest ich całkiem sporo. 
Generalnie w ostatnich miesiącach celuję w poradniki. Książki, które znajdują się na zdjęciu powyżej, to obecnie moje ulubione. 

Niektóre już skończyłam, do niektórych będę wracać, część czeka w kolejce (przebieram nogami na książkę Oli Budzyńskiej), a 'Calm' jest moją inspiracją i nie traktuję jej w kategorii 'przeczytana/nieprzeczytana' - ta pozycja jest u mnie otwarta, zaglądam do niej dość często.



Ulubione produkty:

Jest część osób, która krytykuje instagrama, ale wiecie co? Znajduję na nim dużo inspiracji i sądzę, że jeśli korzystamy z czegoś mądrze i z umiarem, to źle na tym nie wyjdziemy. 
  • torebki me&bags - absolutny hit tego roku! Kupiłam pierwszą przed sierpniowym wyjazdem nad morze z myślą, że jak mi w niej coś nie będzie pasować, to świetnie się nada na torbę plażową. Sprawdziła się po prostu świetnie, nie tylko na plażę, ale i do miasta, no wszędzie! Śmieję się, że zmieści pół chałupy i jeszcze zostanie w niej miejsce 😊 Pod koniec listopada dokupiłam sobie drugą, ciemniejszą, na czas jesienno-zimowy.
  • biżuteria merrymeetme - zachwyciłam się nią już rok temu, ale dopiero latem sprawiłam sobie ręcznie robiony przez Anitę wisiorek. Jest piękny i naturalny, a moja Mama uwielbia kolczyki z tego sklepu.
  • produkty do kreatywnego dokumentowania wspomnień od Family Portraits - pczywiście samą firmę znam już dłużej niż rok, ale dzięki nim, zaczęłam swoją przygodę z moim albumem Project Life i wspieram ich całym sercem cały czas. 



Projekty, które chcę rozwijać:

  • blog - w świecie mediów społecznościowych nie można stać w miejscu, dlatego nadal chcę planować posty, wymyślać coś nowego, doskonalić robienie zdjęć telefonem itd.
  • capsule wardrobe - przeczytałam o tej idei prawie półtora roku temu u Kasi, ale potrzebowałam czasu, by coś w tym temacie ruszyć. Prawda jest taka, że pozbywanie się rzeczy jest naprawdę trudne. I to nawet nie w kwestii "do tego na pewno schudnę, jeszcze będę to nosić" (nie oszukujmy się, tak nie będzie), ale raczej ze względu na sentymenty.
    Wiem, że to przyjdzie z czasem, ale mam wrażenie, że mimo porządków, nadal nie wyrzuciłam wszystkiego, co jest mi zbędne. Niektóre koszulki zostawiłam, chociaż w nich nie chodzę, bo przypominają mi ważne wydarzenia, w których uczestniczyłam sama lub z bliskimi. Nie ma ich dużo, dlatego nie rozpaczam.
    Pierwsze podejście do w miarę ogarniętej garderoby miałam latem - opierałam się wtedy na konkretnych kolorach, miałam swoje ulubione połączenia ubrań i w efekcie czułam się w nich naprawdę dobrze. Teraz jest nieco gorzej, bo o ile trzymam się konkretnych kolorów, ciuchy też są wygodne, to tak czy siak czegoś mi brakuje. Cóż, nie od razu Kraków zbudowano, jak to mówią, dlatego też daję sobie czas na dotarcie się z tym projektem. Kto wie, jak to się potoczy. 


Jestem wdzięczna za:
  • osoby, które mnie otaczają - te dobre dają mi siłę i wywołują uśmiech na twarzy, a te drugie uczą mnie, jak dawać sobie z nimi radę.
  • swoje życie - przez te 25 lat sporo się wydarzyło i mam za co dziękować, szczególnie, gdy to, co robię staje się coraz bardziej świadome i 'moje'.
  • możliwość dokumentowania tego życia w sposób odpowiadający moim potrzebom - super jest przeżywać różne chwile w życiu i móc je opisać, dodać kolorowe papiery i inne drobne ozdoby. To wszystko gwarantuje mi system kieszonkowego scrapbookingu, czyli wspomniany już Project Life.



***


"Jedyna rzecz stała, to zmiana" - oj, wyjątkowo często cytuję ostatnio fragmenty jednego z moich ulubionych musicali. I trudno się nie zgodzić. Jeżeli nic się w nas i wokół nas nie zmienia, to wpadamy w zastój i zabójczą rutynę, która często odbiera chęć do czegokolwiek. 

Życzę nam (sobie też, a co!), żebyśmy nie stali w miejscu, tylko działali! Mały ruch często może być początkiem nowych, fascynujących rzeczy w naszym życiu. Nie bójmy się zmian, bo w każdej z nich ukryte jest dobro, potwierdzam 😊



Czy też robicie roczne podsumowania? Nawet jeśli nie, to podzielcie się w komentarzu swoim choćby najmniejszym sukcesem! 

Udanego roku 2018! 

6 komentarzy:

  1. Z przyjemnością obserwuję Twój rozwój <3 Powodzenia i oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję! ❤ To, co robisz jest naprawdę super i też na bieżąco śledzę :* :)

      Usuń
  2. Super podsumowanie i wspaniały miniony rok! :) A pomysł ze słowem przewodnim muszę u siebie wprowadzić :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Polecam bardzo wybór takiego słowa, naprawdę może ono wiele ułatwić lub inspirować do zmian :)

      Usuń
  3. świetne podsumowanie, konkretnie i na temat... chętnie też zaglądam do Twoich ulubieńców

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Martushkowo , Blogger